Minimalizm odchodzi
Sądząc po zaprezentowanych na Chelsea Flower Show 2009 pracach,
w projektowaniu ogrodów na Zachodzie wciąż panuje minimalizm. Ale w
wydaniu klasycznym, czyli przy zastosowaniu roślin typu bukszpan czy
cis i raczej jako trend kończący się. Dlaczego? Bo mimo, iż jest to
styl wymagający stosukowo niewielkiego nakładu pracy, potrzebnego do
utrzymania jasności i czytelności kompozycji, wymaga bardzo regularnego
i intensywnego nawożenia, opryskiwania i podlewania oraz utrzymywania
roślin w idealnej kondycji. Wszystko w ogrodzie jest tak szczegółowo
zaplanowane, że każdy z elementów roślinnych ma swoją wyraźną funkcję w
kompozycji, a samych elementów i gatunków roślin jest niewiele. Tak
więc, nawet niewielki spadek formy pojedynczych egzemplarzy jest
niedopuszczalny.
Warto pamiętać, że styl ten cechuje niezwykła oszczędność w stosowaniu
wszelkich dodatków i ozdobników. Rośliny przyjmują kształty pionowych
i poziomych płaszczyzn, kubików czy wielometrowych, monochromatycznych
nasadzeń.
Styl ekologiczny
Jest jeszcze jeden powód dla spadku popularności minimalizmu -
zdecydowanie bardziej trendy jest… styl ekologiczny. Jeśli projektowany
jest w mieście i przy nowoczesnej architekturze, może być nadal
wykonany w duchu minimalistycznym, ze znacznymi jednak zmianami w
doborze roślin. Jest to istotne zwłaszcza w polskich warunkach, gdzie
jeden ostry przymrozek potrafi pozbawić nas większości roślin
stanowiących clou całego założenia.
Kompozycja wciąż może oprzeć się na prostym, geometrycznym podziale:
taras–trawnik-kwatery z roślinami, ale te ostatnie dobieramy tak, żeby
zieleń wymagała możliwie znikomej chemicznej interwencji dla dobrego
wyglądu. Rośliny powinny być idealnie dostosowane do warunków
słonecznych, nie potrzebować, lub wymagać w niewielkim stopniu
dodatkowego, automatycznego podlewania, być odporne na większość chorób
i szkodników. Czyli, najlepiej sadzić po prostu wybrane rodzime
gatunki, niedoceniane z powodu swojej pospolitości, często uznawane za
chwasty albo krzewy odbierane powszechnie jako tzw. „żelazny zestaw
krzewów ze stacji benzynowej”. I nie ma w tym nic ujmującego dla
ekskluzywności ogrodu, pod warunkiem, że ogród jest rzeczywiście
ekskluzywny, tzn. ma eleganckie nawierzchnie, ogrodzenie, meble,
dodatki i oświetlenie. Wówczas chwasty nie są już odbierane jako
chwasty, tylko wyszukana roślinność w eleganckiej oprawie.
W Polsce, ciągle dość powszechnie panuje moda w ogrodach na
wielopiętrowe, wyszukane kompozycje będące kolekcją roślin lubianych i
pamiętanych z całego życia, dlatego trudne jest znalezienie amatora
takich rozwiązań. Może jedynie wśród bardzo zamożnych, ale
uświadomionych „ekologicznie” klientów, umiejących obronić taki
projekt przed krytyką na „garden party”, lub w przypadku, gdy ogród
będzie w tak ekskluzywnej oprawie, że projekt będzie bronił się sam.
Moim zdaniem trend ekologiczny dotrze do Polski i będzie powszechny w
momencie, gdy ekologia stanie się naprawdę modna, będzie stylem życia i
takie rozwiązanie w ogrodzie nie będzie odczytywane jako realizacja
tymczasowa, wynikająca z braku pieniędzy ale jako manifestacja stylu
życia, wynikająca ze świadomości potrzeby dbania o środowisko.
Styl recyklingowy i nie tylko
Skrajnym przejawem trendu ekologicznego był zaprezentowany styl
recyklingowy, oparty na wykorzystaniu rzeczy niepotrzebnych. W
projektach zastosowano np. szybę samochodową jako daszek nad
mikro-szklarenką, czy zużytą oponę motocyklową jako kwietnik, itp.
Nawiasem mówiąc, za prekursorów tego stylu można by uznać naszych
rodzimych działkowiczów, którzy kierując się głównie oszczędnością
tworzyli takie praktyczne rozwiązania. Wystawa promowała też
rozwiązania dotyczące retencji wody opadowej, którą można gromadzić i
wykorzystywać do podlewania w okresach bezdeszczowych. Pojawiły się
również dekoracje z materiałów przeznaczonych na recykling,
zachęcające owady do zagnieżdżania się i rozmnażania w celu tworzenia
naturalnych małych ekosystemów. Propozycje dotyczyły zwłaszcza
ograniczonych miejskich przestrzeni (ogródki lokatorskie, ogrody-tarasy
na dachach, ogrody w zabudowie szeregowej).
Ciekawostkami na wystawie były projekty dostosowane do gustów
pasjonatów w różnych dziedzinach, jak np. ogród wielbiciela motocykli.
W zasadzie wszystko, począwszy od ogólnego założenia po detale wiązało
się w sposób bezpośredni lub pośredni z tym motywem… Ciekawe i
oryginalne. Mało popularne w Polsce, ale myślę, że to interesująca
propozycja (choć raczej dla odważnych).
Wyposażenie
Generalnie na wystawie zaprezentowano ogromną gamę propozycji
odnośnie mebli, rzeźb, donic - w każdym stylu i dowolnych gabarytów.
Najlepiej byłoby je przenieść do Polski w pełnym wyborze i promować
przy każdej możliwej okazji, ponieważ ogród to nie tylko rośliny i
trawnik. To również piękne i dobrane do stylu domu nawierzchnie ścieżek
i tarasów, zadaszenia i pergole, umożliwiające dłuższe korzystanie z
ogrodu czy setki propozycji mebli i dodatków, którymi podkreślamy swój
styl życia, gust czy status. Tego nam w Polsce brakuje i tego nam,
projektantom potrzeba na naszym rynku.
Pamiętajcie o… stylu!
Najważniejszy trend: ogród musi być utrzymany w konkretnym
stylu. Które ogrody na wystawie się wyróżniały, wiemy kilka dni po jej
zakończeniu. Niezależnie, czy projekt przypadł nam do gustu czy nie, to
ten, który był oparty na wyraźnym, czytelnym pomyśle wszyscy pamiętają.
Bo w projektowaniu wizja jest rzeczą kluczową dla jego powodzenia,
trzeba mieć pomysł i cała reszta musi być jemu podporządkowana, z
zachowaniem oczywiście funkcjonalności i „warunków brzegowych” – czyli
tego, co inwestor założył że musi się znaleźć. Jest to istotny trend,
również do promowania w naszym kraju. Trend zakładający, że ogród musi
być w jakimś stylu, musi mieć charakter, widoczną ideę, a rośliny są
jej dopełnieniem. Nie będzie ogrodu oryginalnego, jeśli najważniejszą
wytyczną do projektowania będzie lista kilkudziesięciu lub kilkuset
roślin do „upchnięcia” na typowej kilkusetmetrowej działce. Warto
również pamiętać, że przenikanie się stylów, powszechnie postrzegane
jako ładne, lepiej zarezerwować dla doświadczonych projektantów, bo
łatwo tu o końcowe dzieło bez charakteru.
Dla tych, którzy po obejrzeniu wystawy popadli w przygnębienie z powodu
niedoskonałości swojego ogrodu, na pocieszenie zostało, że te pięknie
wyglądające i skomponowane z absolutną starannością rabaty kwiatowe
instalowane są jedynie na cztery dni. Jeśli nawet nas zainspirują do
posiadania takiego ogrodu, to ograniczmy się do małej powierzchni
(takiej jaką ma z tyłu domu większość mieszkańców miast w Anglii) żeby
być w stanie je nieustająco uprawiać (przycinać, wycinać, dosadzać,
przesadzać… a gdy nas zdenerwują zaorać i posadzić klika
niekłopotliwych krzewów). W Polsce dość powszechne jest życzenie
posiadania ogrodu angielskiego, natomiast niewiele osób pamięta, że
utrzymanie takiego ogrodu wymaga ogromnych nakładów pracy i inwestora z
dużą pasją ogrodniczą, znającego się na rzeczy. Lub zlecenia tej pracy
firmie ogrodniczej.
Pamiętajmy, że nieco inne są tradycje ogrodnicze w Anglii, jak i łaskawszy dla roślin klimat.